Belit-neszeti
W
starożytności kobiety bardzo rzadko sprawowały władzę. Izraelscy archeolodzy
znaleźli jednak dowody, że jednym z miast Kanaanu władała potężna królowa. Być
może to tajemnicza Belit-neszeti, która błagała faraona o pomoc przeciwko swym
wrogom. Sporządzone na jej rozkaz listy (lub raczej ich kopie) w formie
glinianych tabliczek znaleziono w egipskim archiwum dyplomatycznym w Amarnie.
Belit-neszeti znaczy "Kobieta Lew", "Pani Lwów" lub, co jest bardziej
prawdopodobne, "Pani Lwic".
Z listów, które Belit-neszeti około 1350 r. p.n.e. wysłała do króla Egiptu,
wynika, że panowała w jednym z miast Kanaanu. Ta starożytna kraina obejmowała
terytorium dzisiejszego Izraela, Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy oraz część
Libanu. Dla Egipcjan termin Kanaan lub Retenu oznaczał całe wschodnie wybrzeże
Morza Śródziemnego. W listach nie ma mowy o tym, którego państewka Pani Lwic
była królową. Prof. Szlomo Bunimovitz i dr Zvi Lederman z uniwersytetu w Tel
Awiwie znaleźli ostatnio dowód, że Belit-neszeti rządziła w Bet-Szemesz,
kwitnącym w późnej epoce brązu mieście w pobliżu Jerozolimy. W samym Bet-Szemesz
mieszkało w tym czasie jakieś 1,5 tys. osób, do tego dochodziła populacja
przyległych terenów wiejskich. Ludzie z Bet-Szemesz utrzymywali kontakty
handlowe z Cyprem oraz z Grecją kultury mykeńskiej. Sprowadzali stamtąd
ceramikę, m.in. wielkie naczynia do przechowywania zboża.
Obaj naukowcy z Tel Awiwu od lat prowadzą w Bet-Szemesz wykopaliska, odsłaniają
kolejne warstwy archeologiczne.
W ruinach miasta istniejącego w XIV w. p.n.e. odnaleźli zagadkową tabliczkę
ceramiczną, nieco mniejszą od pudełka papierosów. Umieszczony na niej wizerunek
przedstawia postać w krótkiej spódniczce, z fryzurą niewątpliwie kobiecą. Postać
trzyma w ramionach kwiaty lotosu, także będące atrybutem kobiecości. Na
tabliczce nie ma żadnych napisów, Bunimovitz i Lederman uważają jednak, że
przedstawiona jest na niej kobieta król (nie królowa, bo w starożytności ten
termin oznaczał niesprawującą władzy politycznej małżonkę królewską). Z tej
przyczyny postać została obdarzona atrybutami zarówno męskimi, jak i żeńskimi.
Czy to wizerunek zagadkowej Pani Lwic? Czy była ona władczynią Bet-Szemesz?
Kanaan znajdował się wówczas pod władzą Egiptu. Miejscowi królowie sprawowali
władzę z łaski faraona, który zabraniał im otaczania swych miast murami
obronnymi, tak aby nie odważyli się wzniecić buntu przeciwko potędze znad Nilu.
Egipcjanie często odnosili się do swych kananejskich poddanych z pogardą. W
źródłach egipskich spotykane są terminy w rodzaju "Kananejczycy i rabusie". Ale
faraon musiał nieść władcom Kanaanu pomoc zbrojną, jeśli chciał utrzymać władzę
nad tą krainą.
Miastom kananejskim zagrażali wojowniczy i spragnieni łupu Habiru (w dokumentach
egipskich Apiru). Wcześniej utożsamiano ich z Hebrajczykami (Ibiru), od których
wywodzili się starożytni Izraelici. Obecnie wśród naukowców panuje opinia, że
Habiru byli "ludźmi luźnymi" lub wykorzenionymi ze swych społeczeństw, którzy
zdobywali środki do życia poprzez najazdy i rabunek. Często walczyli także jako
najemnicy w służbie władców Kanaanu. Byli wśród nich aryjscy Huryci, Amoryci i
przedstawiciele innych ludów semickich, a przypuszczalnie nawet garść Kasytów z
Mezopotamii. Niewykluczone, że niektórzy Protohebrajczycy rzeczywiście wywodzą
się od Habiru.
Za panowania faraona Amenhotepa III w Syrii usadowił się waleczny i wrogo wobec
Egiptu usposobiony lud Hetytów. Pod naciskiem Hetytów wiele szczepów wdarło się
do Kanaanu. Habiru stali się więc liczniejsi i groźniejsi, tym bardziej że
niektórzy ich przywódcy zawarli z Hetytami skierowane przeciw faraonowi i jego
kananejskim aliantom przymierze. Wodzami najbardziej agresywnych watah Habiru
byli Abd-Aszirta i jego syn Aziru. Pewni poparcia potężnych Hetytów
przypuszczali atak za atakiem.
Władcy podległych Egiptowi miast kananejskich znaleźli się w tarapatach.
Przerażeni wysyłali do egipskiego władcy listy z błaganiem o pomoc. Zimrida,
król Siduna (Sydonu), napisał: "Wszystkie miasta, które król (Egiptu) oddał w
moje ręce, dostały się w ręce Habiru". Abdi-Heba, dynasta z Jerozolimy,
ostrzegał faraona: "Jeśli wojska (egipskie) przybędą tego roku, te krainy i ich
książęta pozostaną własnością króla, mego pana, jeśli jednak wojska nie
przybędą, te krainy i ich książęta zostaną utracone przez króla, mego pana".
Także Pani Lwic wyprawiała posłańców nad Nil. Jeden z nich wiózł tabliczkę z
pismem następującej treści: "Do króla, mojego pana i mojego słońca. To słowa
twojej służebnicy Belit-neszeti. Siedmiokrotnie padam do stóp mojego króla.
Muszę donieść królowi, że ten kraj jest pełen wrogości i ten kraj króla, mojego
pana, będzie stracony na zawsze". Nie wiadomo, czy Pani Lwic prosiła o ratunek
Amenhotepa III, czy też jego syna Amenhotepa IV. Ten pierwszy, sędziwy i
chorowity, nie udzielił znaczącej pomocy kananejskim wasalom. Po śmierci ojca
Amenho-
tep IV ukrócił wpływy kapłanów Amona z Teb, wprowadził kult boga tarczy
słonecznej Atona i układał hymny ku czci swego bóstwa. Przybrał nowe imię
Achenaton; zajęty reformą religijną, którą wprowadzał z żoną, śliczną
Neferetiti, nie miał czasu ani chęci na wojenne wyprawy. W każdym razie Pani
Lwic nie otrzymała posiłków wojskowych i wysłała do faraona kolejny dramatyczny
list: oto Habiru zdobyli wszystkie miasta na ziemiach podległych jej władzy.
"Dwaj synowie Milkilu (władcy Gezer) zostali pobici prawie na śmierć... Błagam
króla, aby ocalił ten kraj z rąk Habiru, zanim będzie za późno".
Ale monarcha znad Nilu nie przysłał zbrojnych na ratunek. Jeśli Pani Lwic
rzeczywiście panowała w Bet-Szemesz, koniec jej królestwa był dramatyczny.
Archeolodzy znaleźli niezbite dowody, że w połowie XIV w. p.n.e. miasto zostało
obrócone w perzynę przez najeźdźców, atakujących z dziką furią. Ściany budynków
runęły w szalejącym pożarze. Na ok. 200 glinianych cegłach pozostały ślady
działania wysokich temperatur. Pod warstwą gruzów naukowcy znaleźli około 30
wielkich naczyń. Być może był to magazyn żywności przygotowanej przed
spodziewanym oblężeniem. Archeolodzy odsłonili także pomieszczenie rytualne, a w
nim naczynie do składania ofiar, dwa kielichy i dwie lampki oliwne. Gdy armia
egipska nie przybyła na odsiecz, obrońcy mogli prosić o ratunek już tylko bogów.
Wśród ruin tkwiły groty spiżowych strzał, wypuszczone przed wiekami z łuków,
które napięli Habiru. Los Pani Lwic pozostaje nieznany. Nie wiadomo, czy zdołała
ujść z życiem, czy zginęła od miecza.
Taką rekonstrukcję wydarzeń proponują prof. Bunimovitz
i dr Lederman. Nie wszyscy eksperci zgadzają się z tym. Kathlyn Cooney,
egiptolog z University of California w Los Angeles, uważa, że wizerunek na
ceramicznej płytce przedstawia króla mężczyznę, który nosi perukę i składa bogom
w ofierze kwiaty lotosu. Kwiaty te były dla starożytnych Egipcjan symbolem
śmierci i odrodzenia. "Kobieta nosiłaby długą szatę do kostek, a nie krótką
spódniczkę. Ponadto postać króla pokazano z nogami w rozkroku, to postawa typowo
męska", podkreśla dr Cooney.
Robert Griffin, specjalista od dziejów starożytnego Bliskiego Wschodu z
University of Memphis w Tennessee, również sceptycznie podchodzi do hipotezy, iż
na tabliczce ceramicznej z Bet-Szemesz ukazana jest Pani Lwic. Griffin uważa
jednak, że kobieta panowała w którymś z miast Kanaanu: "Taka sytuacja nie była
normą, ale z pewnością była możliwa". Przypomnieć wypada egipską władczynię
Hatszepsut z XVIII Dynastii, która po śmierci męża kazała się przedstawiać na
wizerunkach jako faraon mężczyzna (niekiedy nawet z brodą) i sprawowała realną
władzę w imieniu swego pasierba. Hatszepsut zmarła około 1482 r. p.n.e., lecz
pamięć o niej z pewnością przetrwała długo. A przecież Kanaan znajdował się pod
wpływem cywilizacji znad Nilu.
Pani Lwic, po której przetrwały tylko listy do faraona, pozostaje zagadkową
postacią. Być może dalsze wykopaliska w Bet-Szemesz pozwolą wyjaśnić niektóre
jej tajemnice.
Tabliczki z
Amarny
Faraon Achenaton założył nad środkowym Nilem niemal w samym środku pustyni nową
stolicę Achetaton (Horyzont Atona), w której oddawał cześć swemu słonecznemu
bogu. Miejsce to zwane jest obecnie Amarną. Po śmierci Achenatona jego następca
przywrócił kult dawnych bóstw, a miasto Achetaton zostało opuszczone. Urzędnicy
zostawili jednak archiwum dyplomatyczne, listy od władców Babilonii, Mittani,
Asyrii, królestwa Hetytów i innych państw Bliskiego Wschodu. Być może były to
tylko kopie oryginalnych dokumentów, dlatego o nich zapomniano. Listy
sporządzone są na glinianych tabliczkach (stąd mowa jest o tabliczkach z Amarny)
w języku akadyjskim, który był wtedy językiem dyplomatycznym regionu. Tabliczki
te znaleziono w ruinach miasta w 1887 r., są one nieocenionym źródłem
historycznym. Dwie spośród 382 tabliczek z Amarny napisane zostały z rozkazu
kananejskiej królowej - Pani Lwic.
Krzysztof Kęciek